A no bo świat znowu potęguje chaos,
Wielki jak rozmiar przypisywany Himalajom,
Zamiast się łudzić, że uratuje nas człowiek pająk,
Patrząc na ludzi (???) luzik jak Gajos.
Extra, jeśli wychowano Cię na pewexach,
Mnie na wiele rzeczy nie stać,
Lecz czy mam z tego powodu nie spać?
Do przodu reszta.
Ten rap tylko ma przetrwać
OOO O eS Te eS Te eeR
OOO (jestem jeszcze w eter)
Niepoprawnie bo nauczono tak mnie,
Że mówię sam se nie sobie.
Mam być tępy, prezydent ty,
Rap rozluźnia spiętych,
Jak ten co spóźnia się w zakręty
Niszcząc sentyment i
Śmierci zaglądam w oczy
Z nią nie ma gadać o czym.
O czym... panie myśli moje oczyść...
O czym... panie myśli moje oczyść...
O czym... panie myśli moje oczyść...
Czuję się tak po czym ?
Po co rapuję teksty na czystych werblach,
Kogo hiphop zjednał,
A kto z jednością przegrał?
Czy miłość to ekran
W sercach?
Ilość jakości ustępuje miejsca.
Wyobraź sobie worek,
W worku bilon,
Worek ze 3 metry,
I waży ze 100 kilo.
Wyobraź sobie worek,
W worku banknoty,
A teraz spójrz na tych, co sprzedali się za 5 złotych.
Ludzki dylemat chwil, których brakło.
Nie mów, że łatwo kochać.
Mógłbym w problemach tych tylko siebie spotkać,
I poczuć szczęście, myślę więc jestem,
Więc jestem, sobie zapewnię.
Błąd,
Bez wyciągnięcia wniosków to żaden błąd,
Myślę po polsku czyli jak wyrwać się stąd,
W czasie zawodny jak w idei zasięg,
Choć ziarnko nadziei zasiej,
Dwie paczki cameli raczej,
To za dużo na dzień,
Pety mi nie służą,
Ale czasy kiepsko wróżą.
Wydany papier,
Podatek pod atrapę
Biorąc, styl demokracji kolor,
Co z naszym czasem się dzieje,
Może już nie zmądrzeję,
Na razie pojmuję co gdzie jest,
I zamiast czekać na zbawienie roniąc łzy,
Fajkę pokoju ćmić chcę,
W spokoju żyć,
Te pragnienia spełnię.
Jak już czas musi płynąć,
To niech nic nie chce ode mnie.