Szanowny Panie święty Mikołaju
Piszę do Pana, choć lat mam niemało
Już kiedyś też list wysłałem
Za straż i łyżwy dziękuję, dostałem.
Świat jest pełen racjonalnych teorii
Ponoć od małpy są ludzkie dzieje
Wiele uczonych bzdur mi wpajali
A ja wciąż wierzę, że Pan istnieje.
Znajomi dyskretnie stukają się w czoło
I za plecami stroją miny
Że ja tak zwracam się na piśmie
Do Mikołaja jak do gminy.
A ja piszę do Pana i proszę
By został Pan u nas Prezydentem
Bo z tym to mamy poważny problem
Co kandydat, to... lepiej wspominać nie będę.
Człowiek wybiera i go uwiera
Myśl, że może już dość tego
Bo Polska przecież zasługuje
Na rządy kogoś porządnego.
A Pan spełnia wszystkie wymogi
Niby czerwony, ale święty
Przeszłość czysta, na majątek nie łasy
Och, Prezydentem byłby Pan świetnym.
I choć nie tylko Pan jest z etosu
Czegoś, co życie czyni mniej szorstkie
Ale pałace i limuzyny ludzi zmieniają
A Pan skromnie z workiem.
I jeszcze proszę na zakończenie
O rozpatrzenie pozytywne
Tej mojej prośby wyrażonej
Tym może niezbyt zgrabnym listem.
Ale gdy tylko śnieg i grudzień
Złączą swe siły, słyszę z oddali
Stuk kopyt reniferów o gwiazdy
I dzwonią dzwonki z zimnej stali.
I łatwiej wierzyć, że Urząd Najwyższy
Weźmie ktoś mądry, prawy, chwacki
I spełnią się moje marzenia
Jak kiedyś łyżwy i wóz strażacki.