Świat jest w płomieniach, drży w posadach. Świat się rozpada,
już nic go nie ocali. Wiecie, że przecież nie przesadzam. To koniec
Świata, lecz mnie to wali. Runął już dawno mur niemiecki. Powstała
nowa tysiącletnia rzesza. Rozpadł się też Związek Radziecki, lecz
ja po prostu się dziś w to nie mieszam. W Belfaście znowu seria
zamachów, a w Palestynie Żyd Araba łupie. Biją Azerzy w Karabachów,
lecz ja na szczęście mam to wszystko w dupie. Widmo klęski nam
jakiejś zagraża, tysiące osób gdzieś ginie w powodzi. Wszystko
to wszystkich wokół przeraża, a mnie to jakoś niewiele obchodzi.
Wciąż niespokojnie jest w Iraku. Konflikt wewnętrzny rozdziera
Angolę. A Fidel znowu dostał ataku, choć ja to po prostu chromolę.
Gdzieś tam daleko wciąż walki trwają. Nikt nie wie już o co im tam
chodzi. Kolejny rozejm znów przerywają, kogo to długo może
obchodzić. W Polsce się wielki szykuje kryzys, do dwudziestego
starcza wypłata. Wokół zaraz, głód, bieda i wyzysk, mnie to wszystko
koło luja lata. Stara klika przy korycie znów ciska na mnie świeży
kwas. Nic się nie zmienia, sami widzicie, na koniec Świata
już nadszedł czas.
Klątwy, powodzie, trzęsienia ziemi oglądam co dzień w
telewizorze. Mógłbym też cierpieć, lecz nic to nie zmieni, poza tym,
że czułbym się gorzej. Już obojętny na wszystko się stałem,
Nie mogę pojąć już tego wszystkiego, co jest za oknem, a co
na ekranie. Po prostu wszystko mi jedno.
REF: To koniec Świata, to koniec Świata już jest.''