Poruszamy się po tej płaszczeźnie
Jak krawędzie sostra i większość zdaje sobie sprawe
Że może spaść a Ty nie mów mi nawet
Proszę oszczędź, masz fajnie ale Ci zazdroszczę
Zabiegamy o to tak jak wszycsy
Pytali nam to co nasze by każdy z tąd gdzieś zaszedł
To nie jest łatwe jeśli tak myślisz
Nie widzisz w nas ludzi widzisz teledyski
Też mam czasem taki dzień, dzień zrzuty
Taki gdy opieram się o każdą z futryn
Drzemie we mnie jak by kwintesencja wszelkich skażeń
Marzę żeby wszyscy wyszli
Żebym mógł spokojnie wziąść prysznic
A wychodząc szukam znów oparcia
Powtarzając w głowie dziś nie wymiotujesz nawet farciarz
Miałeś takich dni już chyba z tuzin
Ten też minie, musi
Taki kiedy włączasz TV
Żeby mieć wrażenie że są w okół jacyś żywi
Kiedy krzywisz się na wszystko
A telefon dzwoni, krzyczy, jesteś raper , jesteś artystą
Ej mam doła teraz nie dam rady
Niech przestanie wołac dzisiaj jestem anty
Chciałbym zwinąć się jak embrion teraz
Obserwuję klucze, w końcu się przebieram i wychodzę
Muszę...
Poruszamy się po tej płaszczeźnie
Jak krawędzie sostra i większość zdaje sobie sprawe
Że może spaść a Ty nie mów mi nawet
Proszę oszczędź, masz fajnie ale Ci zazdroszczę
Zabiegamy o to tak jak wszycsy
Pytali nam to co nasze by każdy z tąd gdzieś zaszedł
To nie jest łatwe jeśli tak myślisz
Nie widzisz w nas ludzi widzisz teledyski
Do tej pory to było proste
I mój życiorys śmigał jak Roller Coaster
Tylko ten fakt moja uwagę przykuł
Że jak by ktoś odpiął pasy w tym zajebanym wagoniku
Nagle zobaczyłem to nie drzewo
Ja siedze na czymś co jest większym niż giewont
Ja mogę wypierdolić się z takim hukiem
Że nie będzie to śmieszne fajne tylko głupie
Nie nadużywam mocnych słów, powoli
Nadużywam więc życia i mocnych alkoholi
Mes to nie gwiazda gwiazdą jest Orion
I żyję tak jakoś mieszając furie z euforią
Pisząc o swoich błędach lepiej znam swoje
Rozgrzeszenie kupując w sklepie na dole
Wiesz jeźdże metrem w pokoju mam bajzel
A ostatnio ktoś tam powiedział tam w tym klipie to Twój Claisler?
Rzeczywistośc nie jest King Sajzem
Skądże je tylko staram się żyć mądrzej
Z różnym skutkiem wiesz
Poruszamy się po tej płaszczeźnie
Jak krawędzie sostra i większość zdaje sobie sprawe
Że może spaść a Ty nie mów mi nawet
Proszę oszczędź, masz fajnie ale Ci zazdroszczę
Zabiegamy o to tak jak wszycsy
Pytali nam to co nasze by każdy z tąd gdzieś zaszedł
To nie jest łatwe jeśli tak myślisz
Nie widzisz w nas ludzi widzisz teledyski
Bo to zaczeło się już jakić czas temu
Że zamiast ludzi wielu widzi w nas tylko raperów
Maja tupet myślą że mamy wszystko w dupie
Że smutek gdzieś uciekł że igramy z uczuciem
Że znamy życia sztuke, że mamy na nie patent
Że rapem robimy papier a życie to spacer
Że na każdą strate mamy milion nowych imion
Że życie chwilą jest naszą jedyna maksymą
To ni eamerykańskie kino powiem Ci jak jest naprawdę
W kieszeni tylko bilon a świat barier i zmartwień
Przez te dzwadzieścia lat porażek i zwycięstwa
Jakie po takim czasie mam mieć życie w obycie
Nie zawsze jest w tym sens i różne myśli bolą
Rany sypane solą krwi kolor przechodzi gdzieś obok
A rozsądek pomagam nieść gdzies w świecie pokus
Miłosny wątek aż do dziś od półtorej roku
To tu jest nasz świat, nasze Las Vegas Porano
Diebeł mówi dobranoc nie chcesz budzić sie rano
Grzechy, strachy nas karmią koi tylko radość
To Łukasz i Karol raperzy z ludzką twarzą