Kiedy budzi się dzień i zaglšda przez okno
Widzę ludzi, którzy dbajš tylko o swoje
W pogoni za chlebem zapominajš siebie
i nieważne kto rzšdzi, byle były pienišdze ...
A ja mam to w dupie, dla mnie to jeden fajans
Bo włanie siedzę na ławie oskarżonych o miłoć
Egoici krzyczš, że już pora na łowy
Sš już gotowi, by kastrować głowy ...
Jeszcze nie odchodzę, siedzę i mylę o mnie, i o Tobie
Bo samotnoć to taka straszna trwoga, więc ...
Czekam na znak, choć nie mam żadnych szans
Serce i rozum - to wszystko co mam
A to tak niewiele ...
Wolnoci nie ma i nigdy nie będzie
Bo wszyscy więci dawno już odeszli
A my jestemy okropnie zakochani
W kłamstwie, nienawici i wiń podkładaniu ...
... i tyle zakłamania czai się w naszych słowach
... a przecież wojna nie żyje ...
Nie chcę Cię pouczać, ale wszystko przemija
Trzeba chwytać chwilę, pozostajšc przy tym sobš
... jutro przed nami ...