Jaki mieszny jeste pod oknem,
gdy zapada chłodny zmierzch,
a nad miastem chmury ogromne,
i za chwilę pewnie będzie padał deszcz...
Lepiej skryj się, daj i mnie zasnšć,
po co masz na deszczu stać?
Przynie sobie z domu parasol,
Przynie sobie z domu płaszcz.
Na kwadrans przed dziewištš
podchodzi zmierzch pod okno,
za zmierzchem ty przychodzisz też,
i widzę cię co chwilę
pożytku z ciebie tyle,
że mnie przeraża byle deszcz.
Kiedy czasem drogę twš przetnę,
w innš stronę zwracasz twarz
lub kupujesz w kiosku gazetę,
choć w kieszeni drugš takš samš masz.
Nieraz chciałam wczeniej odpoczšć,
przemęczona trudnym dniem,
lecz pod oknem cišle był nocš
twój zabawny, długi cień.
Więc dróg poznaj sto,
aby dojć do mych ust,
bo wiat, cały wiat
chcę ci zamknšć na klucz.
Już id, umiech swój
zostaw u mnie jak lad.
Jest noc, mijasz noc
lekkomylny jak wiatr.
Na kwadrans przed dziewištš
podchodzi zmierzch pod okno,
za zmierzchem ty przychodzisz też,
i widzę cię co chwilę
pożytku z ciebie tyle,
że mnie przeraża byle deszcz.
Jaki mieszny jeste pod oknem,
gdy zapada chłodny zmierzch,
a nad miastem chmury ogromne,
i za chwilę pewnie będzie padał deszcz...
Po co włóczysz się tu jak widmo?
Ty z księżyca chyba spadł!
Ale wiem, na polu jest zimno,
a ty masz we włosach wiatr.
Więc dróg poznaj sto,
aby dojć do mych ust,
bo wiat, cały wiat
chcę ci zamknšć na klucz.
Już id, umiech swój
zostaw u mnie jak lad.
Jest noc, mijasz noc
lekkomylny jak wiatr.
La la la la la
La la la la la la
Jest noc, mijasz noc
lekkomylny jak wiatr.