Alba s touto skladbou:
Blackout (Blackout),
Miałem namiot mój w Bieszczadach,
namiot nieba, stado gwiazd.
Pasłem gwiazdy me w dolinie -
ja i pies mój - wiatr.
Przychodzili święci z ikon,
wiatr na butach kładł mi łeb
i dzieliłem między świętych
chleb, księżyca chleb.
Aż razu pewnego przyszła ona
pod namiot nieba błękitny,
tak cicho, jak pierwszy drzewa liść.
Spod płótna wyjęła jabłko słońca,
spłoszyła blaskiem swym stado,
uciekły gwiazdy nad bory, lasy chmur.
Miałem gwiazdy twoich oczu,
smagłych jabłek kształt i smak.
Zapomniałem o gwiazd stadzie,
i o wietrze - psie.
Zapomniałem, że wiatr tylko
wiernym jak pies umie być.
Ze snu oczy otworzyłem
i...nie było cię.
Nie było oczu twych gwiazd palących
Nie było dobrych rąk twoich
Odeszłaś ze smagłych piersi jabłkiem w noc
Nie było w Bieszczadach stada mego
Nie było także psa - wiatru
A przecież miałem tam namiot nieba mój