>>
LYRICS >>
LYRICS a >>
Ascetoholix >>
Pierwszy promień gorący jak płomień zobacz kwitnie Poznań wyjdź poznaj ich anatomie ciasna garderoba nie schowa wiele nie strzele se w łeb takie ciało jak jej truje gotuje krew impuls zjawia się jak intruz teraz myśle czym czarować jak atakować i zdobyc trofeum słodycz mnoży się dąży do apogeum czemu oprzeć się temu boskiemu dziełu (nie da się) to jakaś chemia spontan elektryczność ciężko opisać nie łatwo zawinąć w pismo słowo nie zrobi tego fachowo ah lepiej milczeć i bez bawełny uwieść owoc póki pełen miąszu doznać wtrząsu łyk emocji na przebudzenie to jedna z najlepszych opcji w szybkim trybie chodnik jak wybieg można oszaleć karmimy oczy każdym detalem cali jak do centrali wpadamy w paraliż krążą mililitry adrenalin afrodyzjak wszedł w organizm czuję że żyje daje mi siłe na chwile umile czas choć na chwile...
Ref.
Czasem jutro nas zalewa łzami a miało być gładkie jak aksamit Gdy smak można zabić AFRODYZJAKAMI
Czasem jutro nas zalewa łzami a miało być gładkie jak aksamit Gdy smak można zabić AFRODYZJAKAMI
Rzadko słodkie często gożkie to życie pędzi na falochron by rozbić się jak fale morskie nieznane są wyroki boskie od świtu aż do zmierzchu tor przeszkód chcąc pokonać proszkiem i vódą przywaliłbym się grudą zaprzeczyłbym cudą jakie niesie nam natura jej usta jej szyja jej skóra na godzine złą jest akurat jutro ona będzie tą złą godziną która zmusza do szukania kolejnej ucieczki kolejna ucieczka i do kelejnej sprzeczki to koło się zamyka nie ma dokąd się wymykać zostałem tylko Ja modlitwa i muzyka w 4 ścianach szukać odurzenia to sam na siebie zamach hipokryzja jak każda decyzja by skosztować uwieść delktować się i dla siebie zachować tak chce każdy mężczyzna przyznaj że to piękna wizja a to tylko kuśi złudny afrodyzjak on jutro będzie jak trucizna jutro będzie jak trucizna i pozostanie po nim tylko blizna (tylko blizna)...
Ref.
Czasem jutro nas zalewa łzami a miało być gładkie jak aksamit Gdy smak można zabić AFRODYZJAKAMI
Czasem jutro nas zalewa łzami a miało być gładkie jak aksamit Gdy smak można zabić AFRODYZJAKAMI
Jak zwykle spieprzyłem weekend moja wina miałbyć chilout jest dystans liczony w milach SMS pusta skrzynka odbiorcza kara za egoizm brak impulsu na łączach przybity przy bitach ty gdzieś sama na mieście ile jeszcze KURWA w środku cały wrzeszcze gram na nerwach znam gram całą orkiestr taki typ taki niestety jestem gdzie ten uśmiech? don gdzie twoje zrywy patrze w lustro STOP zatarłem tryby dziś gdzie tu płęta no? gdzie rozwiązanie? we mnie szukam wciąż i nie przestane bo tylko tak moge naprawić co złamałem miałem nie obiecywać obiecałem bez sensu nie wiem skąd u ciebie ta siła że jeszcze wytrzymujesz ze mną jesteś tak cierpliwa słowa nie pomogą głowe zwieszam nisko nie chce by to prysło chciałbym mieć cię bliżej dziś za oddech twój bym oddałbym wszystko a tak siedzie z telefonem z nosem wbitym w szybe...
Ref.
Czasem jutro nas zalewa łzami a miało być gładkie jak aksamit Gdy smak można zabić AFRODYZJAKAMI
Czasem jutro nas zalewa łzami a miało być gładkie jak aksamit Gdy smak można zabić AFRODYZJAKAMI
Ascetoholix
Ascetoholix
Karaoke songs from our production: