Alba s touto skladbou:
T.R.I.P.,
1. (Hans)
tutaj pływasz jak w kisielu
zamiast prostej drogi, schody
to normalne jest dla wielu
nie dla tych, co wskoczyli chociaż raz do wody
wyprzedzam bezsens i za sensem gonię
szukam celu, który dla mnie jak pochodnia płonie
jak nie chwycę go w dłonie to po mnie, koniec
utonę jak kamień w wodę
a toń jest ciemna i zimna na dole
kto chce być w miejscach gdzie musi boleć
gdzie klękasz w pętach i studiujesz pokorę
zmieniasz elementarz życia na piętna i chorobę
co dobre, może skończyć się szybko
co mądre, zdolne jest zmienić rzeczywistość
gdy mądrość i miłość idzie w parze z siłą
nie ma takiej rzeczy, której by nie zwyciężyło
duma, którą czasem trzeba przełknąć
jak fundament bez którego możesz pęknąć
a świat to stal, żeliwo, beton, piekło i raj, paliwo, pieniądz
piękno i strach, ofiary, mięso
biznes plan, większość i mniejszość
musisz mieć coś co nada sensu
i jak grawitacja utrzyma w miejscu
byś znalazł siłę i mądrość w sercu
i szedł jak taran nie bojąc się przeszkód
byś stał jak skała w deszczu protestów
stał jak skała w deszczu protestów
ref.
potrzebne mi przyciąganie ziemskie
więcej, bo inaczej wzlecę na wietrze
powód dla którego zostać tu zechce
zatrzymaj mnie tu i wyciągnij rękę
tak, potrzebna mi grawitacja
coś co podpowie mi stój
inaczej czeka mnie emigracja
prosto w kosmos z dala od teraz i tu
2. (Deep)
stan nieważkości przezwycięża grawitację
samotność milczeniem spycha w autodegradacje
rozsądek z zapomnieniem walczą znów o dominację
jak Gabriel z Lucyferem o nagrobne inkantacje
presonifikacje lęków już szykują mata
zwęszą specyfikacje stanów duszy brzmią na trackach
i uwierz mi szaleństwa ma swój gorzki smak i zapach
upadek pełznie a depresja człapie na czworakach
ten teatr pacynek na linkach gra dramat
tu teraz, alkohol w mych krwinkach jak trama
podaj mi atropinę odrobinę w żył kanał
bądź nitroglicerynę abym wysadził ten banał
lusterek nie widać, na pierwszy rzut oka, stal
zrezygnowania też, gdy mi wszystko ganz egal
stan nieważkości w pustce, myśli idą w szał
wirują jak cyklon, niemożliwe żebym wstał
muzyka marina gra w tle, zegar tyka
raz otwartych drzwi do piekła się nie domyka
kroczę schodami w dół, ponoć uszlachetnia ból
i nie pomaga pół postawione znów na stół
i proszę cię słońce, proszę utrzymaj mnie w pionie
gdy maski zła wciągają klej, którym tonę
i bądź tym co trzyma mnie jak grawitacja w miejscu
wiarą w sens, nadzieją rozpaloną w sercu
odpowiedzialność ciąży i uskrzydla gdy masz stać
gdy upadasz pod nią, miłość obedrze ci twarz (2x)
ref.
potrzebne mi przyciąganie ziemskie
więcej, bo inaczej wzlecę na wietrze
powód dla którego zostać tu zechce
zatrzymaj mnie tu i wyciągnij rękę
tak, potrzebna mi grawitacja
coś co podpowie mi stój
inaczej czeka mnie emigracja
prosto w kosmos z dala od teraz i tu 1. (Hans) tutaj pływasz jak w kisielu zamiast prostej drogi, schody to normalne jest dla wielu nie dla tych, co wskoczyli chociaż raz do wody wyprzedzam bezsens i za sensem gonię szukam celu, który dla mnie jak pochodnia płonie jak nie chwycę go w dłonie to po mnie, koniec utonę jak kamień w wodę a toń jest ciemna i zimna na dole kto chce być w miejscach gdzie musi boleć gdzie klękasz w pętach i studiujesz pokorę zmieniasz elementarz życia na piętna i chorobę co dobre, może skończyć się szybko co mądre, zdolne jest zmienić rzeczywistość gdy mądrość i miłość idzie w parze z siłą nie ma takiej rzeczy, której by nie zwyciężyło duma, którą czasem trzeba przełknąć jak fundament bez którego możesz pęknąć a świat to stal, żeliwo, beton, piekło i raj, paliwo, pieniądz piękno i strach, ofiary, mięso biznes plan, większość i mniejszość musisz mieć coś co nada sensu i jak grawitacja utrzyma w miejscu byś znalazł siłę i mądrość w sercu i szedł jak taran nie bojąc się przeszkód byś stał jak skała w deszczu protestów stał jak skała w deszczu protestów ref. potrzebne mi przyciąganie ziemskie więcej, bo inaczej wzlecę na wietrze powód dla którego zostać tu zechce zatrzymaj mnie tu i wyciągnij rękę tak, potrzebna mi grawitacja coś co podpowie mi stój inaczej czeka mnie emigracja prosto w kosmos z dala od teraz i tu 2. (Deep) stan nieważkości przezwycięża grawitację samotność milczeniem spycha w autodegradacje rozsądek z zapomnieniem walczą znów o dominację jak Gabriel z Lucyferem o nagrobne inkantacje presonifikacje lęków już szykują mata zwęszą specyfikacje stanów duszy brzmią na trackach i uwierz mi szaleństwa ma swój gorzki smak i zapach upadek pełznie a depresja człapie na czworakach ten teatr pacynek na linkach gra dramat tu teraz, alkohol w mych krwinkach jak trama podaj mi atropinę odrobinę w żył kanał bądź nitroglicerynę abym wysadził ten banał lusterek nie widać, na pierwszy rzut oka, stal zrezygnowania też, gdy mi wszystko ganz egal stan nieważkości w pustce, myśli idą w szał wirują jak cyklon, niemożliwe żebym wstał muzyka marina gra w tle, zegar tyka raz otwartych drzwi do piekła się nie domyka kroczę schodami w dół, ponoć uszlachetnia ból i nie pomaga pół postawione znów na stół i proszę cię słońce, proszę utrzymaj mnie w pionie gdy maski zła wciągają klej, którym tonę i bądź tym co trzyma mnie jak grawitacja w miejscu wiarą w sens, nadzieją rozpaloną w sercu odpowiedzialność ciąży i uskrzydla gdy masz stać gdy upadasz pod nią, miłość obedrze ci twarz (2x) ref. potrzebne mi przyciąganie ziemskie więcej, bo inaczej wzlecę na wietrze powód dla którego zostać tu zechce zatrzymaj mnie tu i wyciągnij rękę tak, potrzebna mi grawitacja coś co podpowie mi stój inaczej czeka mnie emigracja prosto w kosmos z dala od teraz i tu